wtorek, 30 kwietnia 2013

Missha: The Style Glow Tint Lip Balm

Kilka dni temu, podczas babskiego spotkania plotkarskiego, jedna z przyjaciółek przeglądając moje szminki, spytała "A którą lubisz najbardziej?". Długo nie namyślając się, wskazałam na The Style Glow Tint Lip Balm od Misshy. Zdecydowanie należy ona do moich ulubieńców, choć nie każdemu przypadnie do gustu ^.~


Dostępnych jest pięć kolorów, mój to CR01 Scarlett Coral ^^

(źródło)


Od producenta:

Koloryzujący balsam do ust w naturalnych żywych kolorach, daje efekt pięknych i zdrowych ust. Zawiera olejek z owocu róży, olejek jojoba, olejek z baobabu, masło babassu, masło kakaowe. Przemienia suche usta w miękkie i nawilżone. Miękko się rozprowadza i natychmiast wtapia w usta, sprawiając że są jędrne i zadbane. Długotrwały efekt i naturalny kolor. Zawiera filtr SPF 18.

Sposób użycia:

Wykręcić niewielką część sztyftu i rozprowadzić delikatnie na ustach. Bez zbędnej filozofii ^_~

Ode mnie:

Sztyft schowany jest w różowym, lekko transparentnym i połyskującym opakowaniu, dającym efekt "klik" przy zamykaniu. Napisy są białe, lekko wypukłe, detale srebrne. Nic się nie ściera, plastik jest solidny. Mechanizm działa bez zarzutu w obie strony. Na spodzie znajduje się oznaczenie koloru. Oryginalnie pomadka zapakowana jest jeszcze w kartonik w podobnej kolorystyce.


Zapach jest delikatny, owocowy, kojarzy mi się z gumą balonową. Smak, również z kategorii gumy balonowej, jest prawie niewyczuwalny.
Sztyft jest miękki, maślany, gładko sunie po wargach, zostawiając równą warstwę. Konsystencja odrobinę przypomina mi błyszczyko-pomadki od Celii, ale jest jeszcze bardziej maślana. Późnym latem/wczesną jesienią szminka nie stopiła mi się w torebce, ale w największe upały raczej nie będę ryzykować. Balsam jest wyczuwalny na ustach, jak nieklejący błyszczyk lub gruba warstwa pomadki ochronnej. Nie podkreśla suchych skórek. Kolor jest delikatny, pół transparentny, lekko połyskujący, wygląda naturalnie. Nazwa tint jest w przypadku tego produktu zdecydowanie przesadzona. Kolor nie "wgryza się" mocno w usta. Produkt utrzymuje się do około 2 godzin, bez jedzenia i picia, ściera się równomiernie, później aplikację trzeba powtórzyć. Dla mnie to po prostu balsam koloryzujący i tak też go traktuję.


Jeśli chodzi o efekt nawilżenia, to jest dobrze. Usta faktycznie są miękkie i nawilżone, efekt utrzymuje się również po zniknięciu warstwy balsamu z ust.


Podsumowując:
Coś dla fanek masełek, delikatnego koloru i naturalnego wyglądu ust. Ja tę pomadkę bardzo polubiłam i żałuję, że kupiłam tylko jeden kolor ^_~


Pojemność: 4,1 g
Cena: ₩9800 (ok 30 zł) *
Dostępność: Missha, Ebay, Gmarket

*ceny podawane przeze mnie, są cenami w sklepach firmowych producenta

10 komentarzy:

  1. Mhmmm... Fantastyczna! Chyba zakupię, chociaż niezmiennie pozostaję fanką tintów TonyMoly ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow coś pomiędzy tintem a pomadką <3 zapisuje do wish listy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten tint w nazwie jest na wyrost ^_~ Jeśli szukasz tintu w pomadce, to polecam raczej Ice Creamy Lipbar od It's Skina, o wiele dłużej się trzyma, ale nie nawilża już tak fajnie i ma zupełnie inną konsystencję ^^

      Usuń
  3. ooooooooooo :) nawet sie zastanawiałam, boś tak zachwalała, ale jak już raz uparłam się na peripera to jest koniec hehehe

    OdpowiedzUsuń
  4. pomadka wygląda rewelacyjnie ;)
    natural ;*

    OdpowiedzUsuń