wtorek, 7 stycznia 2014

Innisfree: Apple Juicy Lip & Eye Remover

Witam po dłuższej i oczywiście nieplanowanej przerwie ^_~ Jak widać wszelkie plotki o moim zaginięciu okazały się mocno przesadzone, co potwierdzić może Tekashi, która dość często mnie widuje :P Przerwa w nadawaniu spowodowana była natłokiem pracy. Dla mnie koniec listopada i grudzień to naprawdę gorący okres, kiedy cieszę się jeśli się wyśpię, a co tu dopiero mówić o blogowaniu. No ale to już za mną (przynajmniej na jakiś czas) ^_~

Tyle wstępu, a teraz (popijając latte z zielonej herbaty) zapraszam właściwą część posta ^^

Przyznaję otwarcie, że jestem leniwcem i nie lubię bawić się w mleczka do demakijażu i inne tego typu wynalazki. Zazwyczaj całego makijażu (również oczu) pozbywam się przy pomocy olejku do mycia. Kiedy jednak mam na sobie trochę cięższą artylerię typu eyeliner czy tint, najpierw sięgam po dwufazówkę. W tej chwili jest to już drugie opakowanie produktu Lip & Eye Remover z linii Apple Juicy od Innisfree.


Od producenta:

Ekstra delikatny produkt do szybkiego i efektywnego usuwania makijażu oczu i ust. Dba o delikatną skórę.

Sposób użycia:

Mocno wstrząsnąć by aktywować formułę. Nałożyć odpowiednią ilość na wacik. Przyłożyć do okolic oczu lub ust, poczekać 5 sekund by rozpuścić i usunąć makijaż.

Ode mnie:

A teraz konkrety ^^ Buteleczka jest z twardego plastiku, lekko zabarwionego na zielono, z również zieloną nakrętką. Jest niewielka, dobrze leży w dłoni. Całość dostajemy zafoliowaną. Z przodu etykieta w prostym i charakterystycznym dla firmy stylu. Swoją butelkę kupiłam w sklepie Innisfree już jakiś czas temu, w międzyczasie zmieniono trochę design i obecnie kosmetyk wygląda tak (zdjęcie ze strony innisfree.co.kr).


Z tyłu instrukcja obsługi i skład po koreańsku i angielsku (dobra wiadomość dla tych, którym wydaje się, że cały świat jest anglojęzyczny i wszystko wszędzie musi być po angielsku, nawet jeśli zostało wyprodukowane na rynek lokalny, a najlepiej gdyby jeszcze było po polsku, bo tak i już :P) ^^


Płyn wydostajemy przez standardowy korek z dziurką, która jest ani za duża ani za mała. Osobiście wolałabym chyba, żeby dziurka była ciut mniejsza, a butelka odrobinę bardziej miękka, żeby móc lepiej kontrolować ilość wydobywającego się kosmetyku. Ale ogólnie jest ok ^_~


Fazy (zielona i bezbarwna) dobrze się mieszają i równomiernie zużywają, co może nie do końca oddaje zdjęcie robione pod dziwnym kątem ^_~ Polecam wstrząsanie dobrze zamkniętą butelką, bo dokręcona tylko do połowy lekko przecieka przy machaniu :P


Kosmetyk pachnie zielonymi jabłkami ^o^ I nie jest to okropny chemiczny zapach, a taki lekki i przyjemny ^^

Jeśli chodzi o działanie, płyn nie ma żadnych problemów ze zmyciem cieni, eyelinera, tintów do ust. I to bez mocnego tarcia i ciągnięcia delikatnej skóry. Na pozbycie się tuszu trzeba poświęcić parę sekund więcej.


W teście bojowym udokumentowanym na potrzeby tego postu udział wzięli cień Maybelline Color Tattoo, eyeliner Lioele, lakier do ust Rimmel Apocalips, tusz Tony Moly Cat Wink i cień Chubby Stick od Clinique. Zgodnie z instrukcją nasączony wacik przyłożyłam na 5 sekund i przetarłam. Cienie i pomadka poddały się od razu. Eyeliner za drugim podejściem, a zaschnięty tusz za trzecim.

Kosmetyk nie szczypie, nie piecze (no może troszkę, jeśli wsadzi się sporą ilość do samego oka :P). Nie robi "pandy", na oczach nie zostaje mgła, a na skórze super tłusty film. Delikatna warstwa, która pozostaje, szybko się wchłania nie podrażniając i nie wysuszając skóry.

Podsumowując:

Dobra dwufazówka za nieduże pieniądze (zwłaszcza w cenie producenta). Możliwe, że jeszcze do niej wrócę, ale na razie mam chęć wypróbować coś innego ^_~

Skład / INCI:

Water, Cyclopentasiloxane, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Citrus Unshiu Peel Extract, Opuntia Coccinellifera Fruit Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Orchid Extract, Camellia Japonica Leaf Extract, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Leaf Extract, Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower Water, Decyl Glucoside, Disodium EDTA, Lauryl Methyl Gluceth-10 Hydroxypropyldimonium Chloride, Benzophenone-5, Benzyl Alcohol, Butylene Glycol, Sodium Chloride, Ethylhexylglycerin, Potassium Phosphate, Dipotassium Phosphate, Hexylene Glycol, Phenoxyethanol, Fragrance, Blue 1 (CI 42090), Yellow 5 (CI 19140)

Pojemność: 100 ml
Cena: ₩6500 (ok 19 zł) *
Dostępność: Innisfree, Ebay, Gmarket


*ceny podawane przeze mnie są cenami w sklepach firmowych producenta

26 komentarzy:

  1. Widzę obie dzisiaj w temacie azjatycko-jabłkowym :) Ta dwufazówka wygląda fajnie, może kiedyś się skuszę ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Najs - może nawet lepiej że nie usuwa całych oczu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. * podnosi łapkę * Owszem - potwierdzam, że autorka bloga nie zaginęła i ma się dobrze. :)
    Ta linia w ogóle fajna jest. :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przy okazji napędza gospodarkę robiąc człowiekowi ochotę na jabłka! XP

      Usuń
    2. Jak na jabłka to nie tak źle. ;]

      Usuń
  4. Niestety ja bez usuwania makijażu oczu micelarkiem nie przetrwam. A resztę oczywiście olejuję ;-) Tak, wiem że żyjesz i dzięki za pozdrowienia a teraz dodatkowo cieszę się, że znalazłaś czas, żeby coś skrobnąć :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A micela też czasem używam ^^
      Postaram się pisać częściej!

      Usuń
  5. Dobry skubaniec! mam olej do twarzy Shu Uemura, który kupiłam w Singapurze i generalnie bardzo go lubię (to mój pierwszy olej do twarzy i od jakiś 3 tygodni przymierzam się do napisania o nim na blogu, ale jakoś się nie złożyło :> teraz odczuwam wyrzuty sumienia :> ) ALE nie domywa mi eye linera i po olejowaniu domywam ostatecznie oczy dwufazówką z Sephory (ta taka niebiesko-biała)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rany mąż napoił mnie dużym Hainekenem i w zasadzie we wcześniejszym komentarzu chciałam się upewnić czy to bardziej jest jak taki typowy olej do twarzy nakładany na suchą buzię a potem zmywany wodą czy właśnie bardziej coś podobnego jak dwufazówka z Sephory - lekko oleista, natłuszczająca, dobrze radząca sobie z wodoopornym makijażem (z góry przepraszam jeśli piszę niezbyt składnie - mam bardzo słabą głowę do alkoholu ^^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To typowa dwufazówka ^^
      A co do olejów, to słyszałam dużo dobrego na temat tych of Shu Uemura, ale jakoś nie miałam jeszcze okazji wypróbować ^^ Mój ulubiony to póki co DHC, ale testuję różne ^^

      Usuń
    2. Ja mam zielony i generalnie to jedyny kosmetyk do mycia twarzy po którym nie mam uczucia ściągnięcia skóry. Jedyne co to tak jak napisałam - nie domywa mi tak do końca eye linera, ale może to też bierze się z tego, ze stosuję ,,dwa pompnięcia" zamiast zalecanych przez producenta czterech :P bo nie chcę żeby się za szybko skończył ^^ Może gdybym wypompowała więcej produktu lepiej poradziłby sobie z domyciem eye linera ;-)
      Muszę o nim w końcu napisać na blogu i tak jak Ty pomaziać sobie rękę tintem, szminką, eye linerem, tuszem do rzęs i kremem bb i pokazać jak domywa.
      Ale strasznie przyjemne jest samo uczucie olejowania twarzy (mnie to relaksuje, do tego ma przyjemny herbaciany zapach) - można sobie przy tym robić masaż facjaty, bo jest dobry poślizg ^^

      Usuń
    3. Cztery pompki to dużo. Ja używam 1- 2 ^^
      I też lubię się miziać przy olejowaniu ^_~

      Usuń
  7. Nie przepadam za płynami dwufazowymi do demakijażu. U mnie większość z tych, które miałam jednak okazję używać robiło tzw. właśnie wspomnianą przez Ciebie ''pandę''. O tym produkcie pierwszy raz czytam, może z nim nie było by tak źle :) Narazie jednak trzymam się płynów micelarnych :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiam się nad kwestią która dręczy mnie już do jakiegoś czasu,czy jeśli mam alergie na jabłka to jakiekolwiek kosmetyki mogą mnie uczulić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz konkretnie, jaki składnik w jabłkach?
      Wydaje mi się, że jeśli kosmetyk zawiera naturalne jabłkowe ekstrakty, mimo że odpowiednio spreparowane, to lepiej nie ryzykować ^^

      Usuń
  9. Zapach musi być cudowny :) Szkoda,że jest to płyn dwufazowy. Nie lubię takich ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie lubię dwufazówek, wolę micele.

    OdpowiedzUsuń
  11. nawet liner i wodoodporny tusz zmywam olejem ;) nie lubię dwufazówek ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. slyszalam bardzo duzo dobrego o Innisfree :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innisfree to jedna z moich ulubionych koreańskich marek typu "road shop" ^^ Chociaż oczywiście nie wszystko co od nich miałam mnie zachwyciło ^_~

      Usuń
  13. dobrze, że wróciłaś :)
    ja nie lubię się z dwufazówkami- a ta brzmi zachęcająco, aczkolwiek dla mnie ciężka do zdobycia- kto wie, może kiedyś ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość kosmetyków, które pokazuję, można spokojnie kupić na ebayu ^^

      Usuń
  14. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award :) http://czarnulahc.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie, że już wróciłaś :)
    Zainteresowałaś mnie tym zmywakiem, przyjrzę mu się przy następnych zakupach jebejowych :)

    OdpowiedzUsuń